sobota, 16 listopada 2013

A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć. Czyli recenzja ostatniej spowiedzi. Tom I

Autor: Nina Reichter
Tytuł: Ostatnia spowiedź
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 15 listopada 2012
 Kategoria: romans

„Bo gdy mówi serce, muzyka milknie, a słowa bledną.” O istnieniu tej książki dowiedziałam się z Internetu, a dokładniej z jej oficjalnej strony na facebooku. Zapowiedziano tam konkurs, w którym nagrodą była. Miałam sporo szczęścia i udało mi się ją wygrać. Fakt, miałam trochę przebojów z samą książką. Ale…w końcu ją przeczytałam. Wciągnęła mnie od pierwszej strony. Świetnie i szybko się czyta. Język prosty, a dodatkowo znajdują się w niej dość wyraźnie niemieckie akcenty. To duży plus, ponieważ uwielbiam ten kraj i język.
Bradin jest dziewiętnastoletnim rockmanem, a Ally uwikłaną w dziwny związek dziewczyną, która początkowo nie wie, kim naprawdę jest ten chłopak, a on nie chce jej zdradzić swojej prawdziwej tożsamości. Niezwykłe spotkanie na opustoszałym lotnisku wywraca ich dotychczasowe życie do góry nogami.
Nie jest to zwykła książka, mimo niby prostej fabuły pełna jest intryg, zazdrości, tajemnic. Książka zabiera nas w niezwykłą podróż, która może przydarzyć się każdej z nas. Poznajesz nieznajomego mężczyznę, który okazuje się gwiazdą, milionerem. No dobra, może trochę przesadziłam. Jednak nie ukrywajmy, że chciałybyśmy się zakochać, a to, że nasz ukochany umie zaśpiewać ci piękną serenadę, to taki dodatek, tak zwana „ wisienka na torcie”.
Osobiście nie cierpię jakiegokolwiek kłamstwa. Mimo tego uprzedzenia nie znienawidziłam Bradina. Można powiedzieć, że momentami było bardzo romantycznie. Natomiast jego oddanie i nadludzka cierpliwość, gnanie Bóg jeden wie, ile km/h pomimo dużej odległości. Niby drobne gesty ale robi się ciepło na sercu.
 
Ostatnia spowiedź” jest wyjątkowa i gorąco polecam ją na jesienne i zimowe wieczory z gorącą herbatą w dłoni. Książka wciąga niesamowicie i ciężko się od niej oderwać. Mnie było bardzo ciężko. Co rozdział mówiłam: już koniec, idę spać, ale nie mogłam i kontynuowałam czytanie:). Nie żałuję tego, broń Boże, jest to świetny romans osadzony we współczesnym świecie.
Gorąco polecam!

8 komentarzy:

  1. Widzę, że książka święci triumfy chętnie zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam sie nad nią... Nie przepadam za typowymi romansami, ale po tylu pochlebnych recenzjach może jednak się skuszę... :D
    Pozdrawiam,
    Nika

    http://nika-wsrod-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę na półce i nawet drugi tom również. Mam nadzieję, że mi się spodoba tak jak Tobie. :) Historia może przydarzyć się każdej z nas? Tym bardziej jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej książce. Kiedyś to było ff o Tokio Hotel? Przynajmniej tak mi się wydaje ;) Spotkałam się z wieloma recenzjami Spowiedzi i każda kolejna sprawia, że coraz bardziej chcę przeczytać tę książkę. Lubię takie ciepłe, przyjemne romanse z interesującymi bohaterami.
    Pozdrawiam ciepło i czekam na więcej,
    J.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę już mam, dobrze więc, że Tobie się spodobała - widać nie mam się czego obawiać, mogę spokojnie czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog i same recenzje tez świetne :) Obserwuje i liczę na rewanż :) Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  7. Spotkałam się już z kilkoma recenzjami tej książki, ale jakoś nigdy nie zainteresowałam się nią. Nigdy nie pałałam większym entuzjazmem do romansów, wolę gdy stanowią tło dla historii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam i zapraszam do siebie: https://www.facebook.com/KsiazkowoLC oraz https://plus.google.com/u/0/114041215100294493463/posts

    OdpowiedzUsuń