Autor:
Paweł Atamańczuk
Tytuł:
Krew i Srebrne Oczy
Wydawnictwo:
self-publishing
Data
wydania: 4 listopada 2014
Kategoria:
fantastyka, fantasy
Dawno,
dawno temu... chociaż nie aż tak dawno w moje ręce wpadł debiut
Pawła Atamańczuka „Krew i Srebrne Oczy”. By nie czuła się
samotnie, w kierowanej do mnie przesyłce dołączyła do niej
zakładka (na punkcie których mam obsesję), płyta z muzyką
autorstwa Pawła oraz liścik, w którym prosi, abym po otrzymaniu
swojego egzemplarza zrobiła sobie zdjęcie z książką i wysłała
je na podany w liście e-mail. Sam autor, jak mówi, jest sercem i
duszą związany z Krakowem, w którym mieszka i tworzy. Paweł
działa na paru płaszczyznach: jest muzykiem-amatorem (gitara,
bass), komponuje w klimatach muzyki rockowej, metalowej i
symfonicznej, od niedawna zgłębia tajniki fotografii, a od czasu do
czasu lubi sobie pobazgrać ołówkiem.
Ce'Seline Di Votte jest
utalentowaną Tancerką Ostrzy z Kalivali. Dziewczyna ma oczy o
niespotykanym srebrzystym kolorze. Ich barwa to efekt uboczny
tajemniczych mocy. Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy
Seline czeka na wyrok za uprawianie magii. Dzięki pomocy kapitana
straży Patricka udaje jej się uniknąć kary śmierci, która
wymierzona by była dość brutalnie. Jednak to dopiero początek
historii. Dziewczyna zabija kapitana i wyrusza na poszukiwania
banitów, którzy towarzyszyć jej będą w pewnej podróży. Co
łączy Seline z Kurtem Wolfstone'm? Kim jest drugi srebrnooki
Tancerz Ostrzy? Jaki jest cel podróży? Czy tak naprawdę dziewczyna
sama kieruje swoim losem, czy może zdana jest na stojących wyżej
od niej? Historia, która zabierze Cię w niesamowitą i pełną
przygód podróż po krajach Federacji Terilandu.
Przejdźmy
do meritum. Na początku omówię to, co mi się najbardziej podobało
w powieści. Osoby, które mnie znają, wiedzą, że czasem ciężko
mnie zachęcić do sięgnięcia po coś innego niż tak zwany ckliwy
romans. Ale jeśli już sięgnę i nie tyle że przeczytam, a
pochłonę daną książkę, oznacza to, że była naprawdę dobra,
skoro mnie zaciekawiła. Autor ani na moment nie pozwala czytelnikowi
się nudzić. Książkę wypełnia nieprzerwana akcja. Gdy jeden
wątek się kończy, pojawia się kolejny. Tak, że ta pozycja - jak
na debiut literacki - jest napisana dobrze. Bardzo dobrym zagraniem
było zamieszczenie na łamach książki mapy federacji. Dzięki
temu, gdy gubiłam się albo pojawiało się nowe miejsce, mogłam
bez problemu odnaleźć się w fabule. Kolejny plus należy się za
spis oraz opis bohaterów. Przyznam, że kusiło mnie, aby zacząć
czytanie książki od tego momentu. Jednak za radą autora
zrezygnowałam. Zaglądałam tam jedynie wtedy, gdy naprawdę tego
potrzebowałam. Jak już wspominałam we wstępie, autor lubi sobie
od czasu do czasu pobazgrać ołówkiem. W trakcie całej lektury
można przyjrzeć się z bliska jego pracom. Ciekawy pomysł na
pokazanie większej cząstki siebie czytelnikowi. Na końcu książki
zamieszczono wstawkę historyczną, która pozwala czytelnikowi
poznać historię całej federacji. Świetny pomysł. Pisałam już o
płytce, na której są autorskie utwory Pawła. Autor chciał
pobudzić naszą wyobraźnię nie tylko rysunkami, mapką oraz
treścią, ale również muzyką dopasowaną do książki. Z takim
pomysłem miałam okazję spotkać się jedynie przy powieści
„Arisjański fiolet. Cisza” autorstwa Poli Pane. Do książki,
również dołączona była płytka. Jedyną różnicą między
muzyką do „Krew i Srebrne Oczy” i „Fioletem” jest to, że
Paweł jest kompozytorem muzyki oraz to, że muzyka nie pojawiała
się bezpośrednio w fabule książki jako jej element. W każdym
razie ja tego nie zauważyłam. Nie może też zabraknąć opinii o
okładce. Mateusz Śladkowski przy jej projekcie wykonał kawał
dobrej roboty. Nie obędzie się jednak bez przysłowiowego „ale”.
O tym za chwilę. Na samym końcu pozytywów wspomnę o
podziękowaniach. Mało który autor decyduje się na taki zabieg w
swojej książce. Co jest niestety przykre. W końcu, aby książka
powstała, pracuje nad tym sztab ludzi. Nie piszę tego dlatego, że
znalazłam się na tej liście, choć przyznam, że byłam tym
zaskoczona. Jednak na tej liście znajdują się rodzice autora, jego
brat, przyjaciele, osoby, które pomagały przy pracy nad książką.
Żeby
nie było, że słodzę. Książka posiada również wady. Mimo że
oko z okładki przypadło mi do gustu, nie wiem w końcu, czy należy
ono do Seline czy kogoś innego. Osobiście na okładce chętnie
zobaczyłabym twarz tancerki, której włosy skrywałby kaptur, by
widać było wyraźnie srebrzyste, kobiece oczy. Jednak to tylko moja
interpretacja. Fonty wykorzystane na okładce nie przypadły mi do
gustu. No i ostatni minus okładki. Niepotrzebnie zamieszczono na jej
tyle kolejne oko. Rozprasza podczas czytania opisu książki. Kolejny
minus wędruje w stronę nadmiernej ilości postaci w książce oraz
imionom, które był dla mnie zbyt skomplikowane. Momentami musiałam
przerywać, by kilka razy przeczytać imię, żeby zrobić to
poprawnie. W tych momentach zaglądałam do opisu, aby przypomnieć
sobie, czy dobrze kojarzę daną postać. Podczas lektury miałam
okazję zetknąć się z językiem Kalivawskim. Użyty w całej
książce był kilka razy, jednak autor raz zamieścił tłumaczenie,
a raz nie, co było denerwujące. Ostatnim minusem są błędy,
między innymi interpunkcyjne i ortograficzne. Autor wyjaśnił, że
są one wynikiem zbyt szybkiej chęci wydania książki z powodów
osobistych i że obiecuje usunąć je w dodruku. Trwają włąśnie
prace nad ich usuwaniem, dlatego jestem w stanie je wybaczyć. Nie ma
zresztą książek idealnych. bez błędów.
Podsumowując,
książka skierowana jest do czytelnika, który kocha fantastykę. Na
pewno czytając tę pozycję, poczuje się jak ryba w wodzie. Sama
jestem najlepszym przykładem, że nie tylko miłośnicy fantastyki
mogą czytać takie pozycje. Jest to idealna odskocznia od rutyny, w
jaką czasem zdarza mi się popadać. Nadmiar jednego gatunku
szkodzi. Dzięki tej powieści mogłam odpocząć od klasycznych
pozycji, po jakie zwykle sięgam i dać szansę czemuś nowemu.
Przyznam szczerze, że jestem ciekawa dalszych losów Seline. Mam
nadzieję, że moja opinia pomoże Wam zdecydować, czy chcecie
sięgnąć po „Krew i Srebrne Oczy” czy też nie.
Bardzo mi się twoja recenzja podoba. Na pewno sięgnę po nią z ochotą. Strasznie mnie zaciekawiłaś. Może uda mi się do końca roku ją posiąść w swoje łapki. Magda Zimna
OdpowiedzUsuńHm.. Może kiedyś się skuszę i przeczytam tą pozycję, bo jeszcze nigdy się o tej pozycji nie słyszało ;) [ Szept Myśli ]
OdpowiedzUsuń