Tytuł: Anioł na ramieniu
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2015
Kategoria: thiller erotyczny
Tym razem mam
okazję przedstawić Wam kolejny debiut. Będzie to przedpremierowa
recenzja książki „Anioł na ramieniu” autorstwa Anny Daszuty.
Autorka jest zapaloną fanką motoryzacji i motocykli. Od dzieciństwa
marzyła o tym, by podzielić się swoim wewnętrznym światem z
innymi i oto mały tego skrawek w postaci książki.
Adeline Gelans jest
młodą i atrakcyjną redaktorką w wydawnictwie Get Lucky. Za namową
swojej przyjaciółki zakłada konto na portalu randkowym. Spotyka
tam Jana, który wprowadza ją w krainę grzesznej rozpusty. Jednak
Jan nie jest do końca taki, jaki może się wydawać na pierwszy
rzut oka. Skrywa bowiem pewien sekret, którego wyjawienie może być
katastrofalne w skutkach. Jednak czy tylko Jan skrywa sekret? Ponadto
kim jest Krzysztof i w jakich okolicznościach go poznała? Kim jest
Paweł, który kropka w kropkę jest podobny do Jana? Jak skończy
się ta cała historia? Czy wszystkie tajemnice zostaną odkryte?
Przejdźmy zatem do
meritum. Tym razem nie będę się rozdrabniać na plusy i minusy
książki w osobnych akapitach. Dlaczego? Ponieważ tam, gdzie
pojawiał się plus, zaraz pojawiał się minus. Ciężko byłoby to
rozdzielić na dwa osobne akapity. Na początek okładka z postacią
kobiety. Jest niesamowita. Idealnie dopasowana do gatunku i jak się
później okazało także do treści książki. Dużo mówi się o
tym, że okładka nie odgrywa istotnej roli przy wyborze danej
pozycji do czytania. Jednak to nieprawda. Jest to istotny element.
Książka uznawana jest za thriller erotyczny, według mnie to
doskonałe połączenie. Zarówno wątek erotyczny, jak i kryminalny
jest świetnie opisany. Miałam tylko dziwne wrażenie, że te dwa
wątki zostały podzielone na pół. Na początku typowy erotyk, a
później sam kryminał. Tyle że wątek kryminalny zdecydowanie
bardziej mi się spodobał i praktycznie po połowie książki
pochłaniałam treść z niesamowitą prędkością. Cieszy mnie
fakt, że autorka zdecydowała się na umiejscowienie akcji książki
w Polsce. Ogromne brawa i gratulacje. Tylko jeśli akcja toczy się w
kraju, to stawiałabym na imiona typowo polskie. Zderzenie imion
Alicja i Adelina. Do samego końca miałam problem z akceptacją tego
imienia. Najbardziej w całej książce zdenerwowała mnie Cheru,
która od razu skojarzyła mi się z wewnętrzną boginią w „50
twarzach Greya” i przez całą książkę bardzo mnie irytowała
jej obecność. Książka bez niej byłaby o wiele lepsza. Możliwe,
że krytyka Cheru związana jest z tym, iż nie przepadam za
trylogią. Jednak liczne retrospekcje z życia Adeliny były świetne,
dzięki nim mogłam bardziej się wczuć w historię i poznać
wszystkie tajemnice, które przewijały się praktycznie przez całą
książkę. Ponadto zawód, jaki wykonywała główna bohaterka
bardzo przypadł mi do gustu. Praca redaktorki w wydawnictwie jest
jednym z moich wymarzonych zawodów.
Podsumowując, w
książce mamy wszystko. Gorący romans, wątek kryminalny, walkę z
chorobą, macierzyństwo, nieodpowiedzialnego ojca, wymarzoną pracę
oraz przeszłość, która często nie daje o sobie zapomnieć.
Sądzę, że osoby, które lubią lekką książkę i są fanami
twórczości E.J. James powinny być zadowolone z lektury. Przypadnie
im do gustu. Natomiast ja mam bardzo mieszane uczucia. Liczę na to,
że kolejne książki autorstwa Pani Daszuty będą o wiele lepsze. W
końcu praktyka czyni mistrza, a autorka ma potencjał, tylko musi
nad nim popracować.
Książkę czytałam, ale niestety nie przypadła mi do gustu. Ja tam nie widziałam nawet ociupinki erotyzmu, ani kryminału.
OdpowiedzUsuńSkoro dla fanów Greya to podziękuję. Nie podobała mi się ta książka więc się nie będę katować czymś podobnym
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
Ja czasami lubie sobie poczytać tego typu książki. Byc może się skusze:)
OdpowiedzUsuńWszędzie wątki miłosne...
OdpowiedzUsuńteraz dla odmiany będzie prawniczy thiller;p
UsuńMam mieszane odczucia..Za wydawnictwem nie przepadam, więc tym razem się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Właśnie zabieram się za czytanie tej książki i wyrażę swoją opinie. Mam jednak mieszane uczucia, ponieważ po Greyu powstało mnóstwo książek podobnych, jedne gorsze inne lepsze, ciekawe do której z moich grup zaliczę tą książkę.
OdpowiedzUsuń